Witajcie na Lorn V

  • Ładujcie broń i ostrzcie noże, wojna powróciła na tą zapomnianą przez Bogów planetę. Konflikt o planetę Lorn V, oraz jej największy skarb jakim jest wrak Dominatusa, imperialny tytan klasy "Imperator", jedna z najpotężniejszych maszyn zniszczenia w galaktyce, wciąż trwa. Co więcej, kolejne siły zaczęły przybywać do systemu Lorn, próbując ugrać dla swoich bogów, lub dla samych siebie, tyle ile zdołają. Szczęście chciało, że w czasie gdy większość sił skupiła się wokół wraku Dominatusa, mniejsze bandy, często porzucone w różnych punktach planety, miały szansę odbudować swoje siły oraz odkryć inne cenne skarby planety. Bo jak się okazało, a o czym nie wspominają zapiski Imperium, wraz z tytanem imperialnym Lorn V trzyma w swym lodowym uścisku więcej niesamowitych i potężnych artefaktów.

piątek, 29 listopada 2013

Jatka i łupy - dobry dzień żeby być orkiem

+ + + Zapiski orkowego wypalacza Flashgrubza, znalezione na planecie Lorn V + + +

Dwa dni po tym jak stalimy sie Kozmicznymi Rekinami

Wszyztko szło dobrze, baza sie robiła, ale zaczeło brakować gratóf. No to mówie to Szefowi a on że "Jedziemy miażdżyć człeczyny, TERA!", i puścił serie po chacie. Dobrym znakiem było to że przeżyłem, Gitprodda też. No to pojechalimy, znaleźlimy wielkie pole z ruinami i gratami i harat!

I już lecimy na te graty a tu nagle widzimy że coś sie przedziera z drugiej strony - jakie działo na gąsienicach i kozmiczne maryny w czarnych pancerzach. I biegną i drą sie i wogole. To my im jeb z armaty! Haha, rzucili sie za osłone jak jednego ich chopaka rozmazało po ścianach! Zdziwili sie, ale my nie - bo f końcu orky jesteśmy, i to Kozmiczne Rekiny (co uznałem że szczęście przynosi, no bo udało nam sie ich zaskoczyć, nie?) - wienc Dakaslag sie zaczaił za ruinom a groty rozłożyły nasze działo z bazy tak żeby ich bolało, hehe. Ale szef jakoś coś ich poznał chyba bo powiedział "Znam tych, yargh! Biłem takich, to szalone typy, dajcie im podejść i naraz ich!". Ja pomyślałem że gupie że tak drze sie (i ten głos jego jakiś dziwny, jakby echo) bo tamci mogli usłyszeć, ale nie usłyszeli. Hełmy im pewnie przeszkadzały.

I oni jak sru przybiegli, my ich jeszcze zabiliśmy z jednego, to naraz bandą jak trza na nich sie rzuciliśmy (nawet pentak jeden zabił marynę, na śmierć!). Znaczy chopaki i szef, ja zbierałem graty - ktoś musiau! No i sporo łomotu było i stał już tylko ich szef ze świconcą pałą i nasz Szef Shmarghool. Ale ani jeden ani drugi nie daje rady, tylko ten coś ponoć gadał do komunikatora i nagle huk, dym, nas wywaliło w powietrze a później nie ma ich, znikli wszyscy - działo na gonsienicach też. Dranie zabrali też gratów ale, o dziwo, Szef sie cieszył. I że zemści sie i inne takie sie darł.

Dwóch chopaków nam zdechło, ale reszta sie cieszyła co niemiara co że pozabijały już jako Kozmiczne Rekiny, i chopaki załozyły że umirać bendo ale też bendo mocniejsi - tak jak orky powinny! I Grimdreg urus jak i Dakaslag, który jak pruł z wielkiej szczelby to aż sie trzensło. Łupu nabralimy i wrócilimy do bazy, a chopaki śpiewały aż do samej bazy. Pentaki też. I hełmy trzy zabralimy ze soba, ale dzień!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz