Witajcie na Lorn V

  • Ładujcie broń i ostrzcie noże, wojna powróciła na tą zapomnianą przez Bogów planetę. Konflikt o planetę Lorn V, oraz jej największy skarb jakim jest wrak Dominatusa, imperialny tytan klasy "Imperator", jedna z najpotężniejszych maszyn zniszczenia w galaktyce, wciąż trwa. Co więcej, kolejne siły zaczęły przybywać do systemu Lorn, próbując ugrać dla swoich bogów, lub dla samych siebie, tyle ile zdołają. Szczęście chciało, że w czasie gdy większość sił skupiła się wokół wraku Dominatusa, mniejsze bandy, często porzucone w różnych punktach planety, miały szansę odbudować swoje siły oraz odkryć inne cenne skarby planety. Bo jak się okazało, a o czym nie wspominają zapiski Imperium, wraz z tytanem imperialnym Lorn V trzyma w swym lodowym uścisku więcej niesamowitych i potężnych artefaktów.

piątek, 29 listopada 2013

Jatka i łupy - dobry dzień żeby być orkiem

+ + + Zapiski orkowego wypalacza Flashgrubza, znalezione na planecie Lorn V + + +

Dwa dni po tym jak stalimy sie Kozmicznymi Rekinami

Wszyztko szło dobrze, baza sie robiła, ale zaczeło brakować gratóf. No to mówie to Szefowi a on że "Jedziemy miażdżyć człeczyny, TERA!", i puścił serie po chacie. Dobrym znakiem było to że przeżyłem, Gitprodda też. No to pojechalimy, znaleźlimy wielkie pole z ruinami i gratami i harat!

I już lecimy na te graty a tu nagle widzimy że coś sie przedziera z drugiej strony - jakie działo na gąsienicach i kozmiczne maryny w czarnych pancerzach. I biegną i drą sie i wogole. To my im jeb z armaty! Haha, rzucili sie za osłone jak jednego ich chopaka rozmazało po ścianach! Zdziwili sie, ale my nie - bo f końcu orky jesteśmy, i to Kozmiczne Rekiny (co uznałem że szczęście przynosi, no bo udało nam sie ich zaskoczyć, nie?) - wienc Dakaslag sie zaczaił za ruinom a groty rozłożyły nasze działo z bazy tak żeby ich bolało, hehe. Ale szef jakoś coś ich poznał chyba bo powiedział "Znam tych, yargh! Biłem takich, to szalone typy, dajcie im podejść i naraz ich!". Ja pomyślałem że gupie że tak drze sie (i ten głos jego jakiś dziwny, jakby echo) bo tamci mogli usłyszeć, ale nie usłyszeli. Hełmy im pewnie przeszkadzały.

I oni jak sru przybiegli, my ich jeszcze zabiliśmy z jednego, to naraz bandą jak trza na nich sie rzuciliśmy (nawet pentak jeden zabił marynę, na śmierć!). Znaczy chopaki i szef, ja zbierałem graty - ktoś musiau! No i sporo łomotu było i stał już tylko ich szef ze świconcą pałą i nasz Szef Shmarghool. Ale ani jeden ani drugi nie daje rady, tylko ten coś ponoć gadał do komunikatora i nagle huk, dym, nas wywaliło w powietrze a później nie ma ich, znikli wszyscy - działo na gonsienicach też. Dranie zabrali też gratów ale, o dziwo, Szef sie cieszył. I że zemści sie i inne takie sie darł.

Dwóch chopaków nam zdechło, ale reszta sie cieszyła co niemiara co że pozabijały już jako Kozmiczne Rekiny, i chopaki załozyły że umirać bendo ale też bendo mocniejsi - tak jak orky powinny! I Grimdreg urus jak i Dakaslag, który jak pruł z wielkiej szczelby to aż sie trzensło. Łupu nabralimy i wrócilimy do bazy, a chopaki śpiewały aż do samej bazy. Pentaki też. I hełmy trzy zabralimy ze soba, ale dzień!

niedziela, 17 listopada 2013

Ustawki na 18-24 listopada.

Zainteresowani graniem w tym tygodniu niech wypiszą w komentarzach dni i godziny w których będą dostępni.

Ja jestem do dostępny do grania poza wieczorem w środę i porankiem w czwartek, choć i to może ulec zmianie. Niestety moja banda jest aktualnie warta tylko 118 punkty więc wolałbym zagrać z kimś z bandą poniżej 200 punktów.

Do zobaczenia na polu bitwy heretyckie ścierwo.

piątek, 15 listopada 2013

Grzechy i Pokuta


+++++++ Transmisja +++++++

+++++++ Osobisty Dzienniki Kapelana Cyphusa +++++++

+++++++ Kod IMP-002465/462/3C +++++++

+++++++ Segmentum: Nieznany +++++++

+++++++ Sektor: Nieznany +++++++

+++++++ Planeta: Lorn V +++++++

+++++++ Dzień 4 +++++++

Godzina 6:15

Po tym, co tego dnia zrobił Grexius postanowiłem, że moją kompanię będę trzymał na łańcuchach.

Nie odpoczęliśmy ani minuty. Grexius był wściekły na motocyklistów Khorne'a. Pobiegł za nimi nie zważając na moje groźby.


Godzina 6:30

Biegłem za nim kwadrans. Widać, że był nadal pełen energii i furii, której nie rozładował na tych plugawych heretykach. Gdy już myślałem, że go odnalazłem, zobaczyłem coś dziwnego. 

Motocykliści zaatakowali oddział inkwizytor Alexandry Romanovej i jej obstawę. Znałem ją za czasów mojej służby w Ordo Xenos - znana jest jako zimna i bezlitosna w zabijaniu obcych kobieta. 'Mroźna Alexa' - tak na nią mówiliśmy w gronie braci Astartes. 

Grexius nadal biegł do niej. Nigdy nienawidził Inkwizycji. Chyba bardziej niż kogokolwiek innego. Tak jak i ja. I vice versa. Tylko, że ja potrafiłem się powstrzymać w swoim gniewie - służba jest służbą. Wystrzeliłem ze swojego Bolt Pistola w stronę Grexiusa, lecz pocisk na nasze nieszczęście zrykoszetował i trafił niczego nie spodziewającej się inkwizytor, powalając ją na ziemie. Rozkazałem reszcie kompani, by wspomogła świtę Inkwizytor Romanovej w odpieraniu ataku zdrajców. Sam jednocześnie pobiegłem w stronę Grexiusa. 

Dobiegł do niej. Chwycił ją jedną ręką za szyje, w drugiej trzymał swój miecz łańcuchowy. Podbiegłem do niego i przystawiłem mu pistolet do głowy.

- Zdrajcy! Heretycy! Tchórze! - Wykrzykiwał Grexius.

- Puść ją, albo będę zmuszony Ciebie zabić! - krzyknąłem.

- Nienawidzę ich, brzydzę się nimi, oni kaleczą święte imię Imperatora!.

- Ja też nie mam dobrych stosunków z Ordo, ale to są jedyni nasi sojusznicy na tej planecie.

- Damy sobie radę sami, bez nich!.

Czekałem co zrobi Grexius, mając gotowy palec na spuście.

- Nie pozostawiasz mi wyboru. W imieniu Imperatora i naszego Ojca Sangwinusa oskarżam ciebie o zdradę Zakonu...

Mogłem powiedzieć, że Grexius nie bał się niczego i nikogo. Lecz to nie jest prawda. Będąc jeszcze w 5 kompanii jako brat szturmowy zarzekał się, że nigdy nie zdradzi Zakonu oraz że będzie wierny naszemu Ojcu do końca swych dni. Teraz został nazwany zdrajcą. Był to jego jedyny lęk - gniew naszego Ojca. Te słowa spowodowały, że jego furia została stłumiona. Czuł się jak małe dziecko skarcone przez swego rozgniewanego rodzica - bezsilny, przegrany, mały w oczach reszty.

Wyłączył swój miecz i powoli opuścił go na ziemię.

- Chcesz odkupić swoje winy? -Powiedziałem, trzymając nadal pistolet wycelowany w niego.

Nic nie powiedział. Odwrócił głowę w stronę najbliższej grupki walczących Heretyków z żołnierzami Romanowej.

- Wiesz co masz robić?

Puścił Inkwizytor i pobiegł w stronę walczących. Niedługo odkupi swoje winy. A ja będę jego źródłem ułaskawienia.

Pomogłem wstać Romanovej i bez słów pobiegłem wspomóc moich braci.

Tego dnia, mimo zwycięstwa, czułem ciężar wstydu na moich barkach. Mało co przez tego idiotę Grexiusa nie zostaliśmy skazani o zdradę. Lecz był z nami Błogosławiony. Czuwał nad nami od początku do końca.

  Sanguinius protects.

+++++++ Koniec Transmisji +++++++

Eklezjarchat przybywa na Lorn V


- Ta operacja to porażka, powinnyśmy jak najszybciej wycofać się i odnaleźć najbliższe lojalistyczne siły.

Wszystkie oczy zwróciły się ku Izabeli. Jej Siostry szanowały ją ze względu na wiek i doświadczenie, lecz dla większości z nich mogła równie dobrze powiedzieć "dołączmy do Chaosu". Mimo że wszystkie oprócz Siostry Przełożonej stały praktycznie nachylone nad płomieniem wydobywającym się ze znalezionej beczki z resztkami oleju, widać było że twarze Sióstr Dominionek poczerwieniały jeszcze bardziej.

- Siostro Izabelo, odezwała się w końcu Maria, najmłodsza z nich, zerkając z niedowierzaniem na Szpitalniczkę zakutą w wypożyczony od Zakonu Naszej Umęczonej Pani pancerz wspomagany nie możemy po prostu zignorować naszych rozkazów. Ta krucjata-

- Ta krucjata skończyła się wraz z spójnością kadłuba Kuriera Zmierzchu. przerwała jej Izabela ostrym głosem, piorunując dziewczynę wzrokiem.

Zaledwie parę godzin temu wszystkie były jeszcze na pokładzie jednego z kolosalnych statków Imperialnej Marynarki, Kurierze Zmierzchu, wraz ze swoimi drużynami i dowódcami. Sprawa była prosta: Lorn V, jedna z planet Imperium wyłoniła się w końcu ze Sztormu Osnowy i o ile dla większości ludzkości była to mało znaczna planetka pokryta śniegiem na której jedyną rzeczą wartą uwagi był wrak potężnego Tytana. Jednak stare zapiski Eklezjarchatu sugerowały że kilkaset lat wcześniej zostały tam zbudowane placówki Zakonu Naszej Umęczonej Pani, który miał za zadanie strzec tam pewnych reliktów i mimo że pozostałe szczegóły, łącznie z nazwami tych reliktów, przepadły zniszczone przez czas, Eklezjarchat ogłosił nową Krucjatę mającą na celu odzyskanie planety i tych świętych przedmiotów ze szponów Chaosu.

Tak więc Zakon Naszej Umęczonej Pani powrócił na Lorn V, wspierany przez Szpitalniczki z Zakonu Wiecznej Świeczki oraz Imperialną Marynarkę. Siostry przygotowywały się do zrzutu na tereny oczyszczone przez Imperialną Gwardię kiedy eksplozję wstrząsnęły statkiem. Nikt nie wiedział co się tak naprawdę stało, czy ktoś zaatakował Kuriera, czy zaszła jakaś katastrofalna awaria, jedynie że sekundy później przez głośniki dobiegł rozkaz natychmiastowej ewakuacji. Pół godziny później cały personel który zdarzył dostać do statków ewakuacyjnych i desantowych zbliżał się już do powierzchni zaśnieżonej planety. Niestety zastała ich przerażająca burza z powodu której wiele ze statków rozbiło się, jeszcze bardziej uszczuplając siły Zakonu.

Jednak mimo tego wszystkiego przynajmniej jednej grupie udało się przeżyć: Siostra Przełożona Helena zdołała wyciągnąć siebie i jej towarzyszki z potłuczonej Walkirii - ich piloci katapultowali się parę minut wcześniej, przerażeni tym jak nagle pojawiła się przed nimi ziemia. Mimo to jednak Siostrom udało się ujść z katastrofy z paroma siniakami dzięki ich pancerzom wspomaganym i parę godzin później odnalazły mimo zamieci starą Imperialną placówkę. Ze sprzętu wyglądało to na magazyn i garaż - znajdowały się tu łóżka na których spał personel a sprzęt rozrzucony przez szabrowników którzy musieli być tu wcześniej sugerował że dokonywano tu naprawy ciężkich maszyn transportowych. Dzięki Imperatorowi znalazły też pare beczek z resztkami oleju dzieki którym teraz nie zamarzały.

- Pierwsze co powinnyśmy co zrobić to odnaleźć jakieś radio i sprawdzić czy ktoś oprócz nas przeżył. odezwała się w końcu Ewa, jedna z Sióstr Retributorek. Ona i jej towarzyszka Anna nie mówiły wiele, preferując obserwować sytuacje i robić jedynie to co im powiedziano - były spokojne i wyrachowane.

- Zrobimy to co zadecyduje Siostra Helena. zakończyła Mila, jedna z Sióstr Dominionek, kątem oka zerkając na Siostrę Przełożoną pochyloną nad mapą która udało jej się uratować z wraku ich statku. Ona i jej towarzyszka, Siostra Beata, od lat służyły lat pod Heleną i mimo jej... ekscentryczności w przeciwieństwie do pozostałych które były tu tylko dlatego że w zamieszaniu zgubili swoje oddziały, wiedziały że mogą na nią liczyć.

Dalsza rozmowa, czy też raczej kłótnia, została przerwa przez Helenę która ruchem dłoni przywołała resztę Sióstr do mapy. Wskazała ona swoim opancerzonym palcem pobliską linie kolejową - pamiętała że z okna w ich Walkirii widziała inny statek który rozbił się w ich pobliżu. Miała nadzieje odnaleźć tam inne Siostry lub przynajmniej jakieś zasoby - miały przy sobie jedynie parę zapasowych magazynków nie mówiąc o minimalnych racjach żywnościowych. Kręcąc swoim pistoletem na palcu, Siostra Przełożona uśmiechnęła się - miały cel i trzeba było zagrzać swoje nowe podwładne do akcji póki morale można było jeszcze uratować.

- LET'S GET THIS PARTY STARTED !

Szaber szaber szaber!

+ + + Zapiski orkowego wypalacza Flashgrubza, znalezione na planecie Lorn V + + + 

Jeden dzień po tym jak znaleźliśmy Nad-Kapitana Shmarghool'a, naszego Szefa.


Popędziłem pentaki coby budowały nam baze, zaczynając od chat i Waaagh! bannerów, jednak szypko sie okazało że nie mamy na tyle gratów. Poszedłem i powiedziałem to Szefowi, to on sie cały zamyślił i rykł "Jadymy po łup, argh! Człeczyny pewnikiem go gdzieś niedaleko zostawiły.", z czego ja sie ucieszyłem, bo mnie nie zabił. No to ja że super i "argh", po którym sie Szef zarechotał i uznałem że mu sie to podoba, ale nie bede tego robił cały czas. Coś mi nie pasowało dalyj, ale zanim nie skontaktuje sie z Skumedim to nie bede wiedział o co chodzi. Tak czy siak my hop na wóz małą bandą i ruszylimy szukać gratów, zostawiając pętaki z paroma chopakami.


 + + +


Później tego samego dnia. Wieczorem.


I dalimy popalić znów tym szpiczastym! Nie wiem o co chodzi ale chyba sie na naz uwzieli. Chociaż jeden z pentaków cos mówił że człeczyny w szmatach nazywały Szefa "demonem z odchłani"....czy coś. Ja go wtedy kopłem tak fest, ale myśleć zacząłem że może coś w tym jest. Jeden z naszych chopaków został zabity przez kaośnika, ale reszta im nakopała, wienc nie jest tak źle.


Tak czy siak gratów nabralimy z pobojowiska dużo (widać że człeczyny Ymperatora tu sie biły i pogubiły rzeczy), więc rozpisałem plany na budowe banera obronnego oraz zacząłem budować armate. Gitrpodda powiedział że za pare gratów do budowy chaty dla pentaków i squigów mi odstąpi trzy pentaki, to ja że dobra. Baza powoli wyglonda git, a na bannerze Szef kazał napisać że my to Kozmiczne Rekiny, więc tera chyba niemi jesteśmy. Brzmi też git. Zostało też troche gratów żeby zacząć budować wieże z nadajnikiem, może sie uda skontaktować z naszą starą bazą i Skumedim.




poniedziałek, 11 listopada 2013

Ustawka - wtorek 12.11 oraz środa 13.11

Yo, mam dwa pytania do Was, które w sumie zadałem wczoraj na czacie ale znikły:

1) Czy ktoś miałby czas zagrać jutro między 12:00 a 14:30 lub po 16:30?

2) Czy przeszkadzałoby Wam jeśli w środę o 11:00 lub zaraz po otwarci zagrał grę ligową z Elvisem w 40k? 1300 punktów więc nie powinno zająć nie wiadomo ile.

Prosze o odpowiedzi w komentarzach i pozdrx 8)

czwartek, 7 listopada 2013

Nobody expects the imperial inquisition!

Statki inkwizycji zaatakowały dwa krążowniki Heretyckich Aniołów Śmierci.
Jeden z nich wybuchł po skoncentrowanej salwie rakiet.
-Lordzie, Drugi statek skaczę w Osnowę, nie przebijemy jego tarcz zanim skoczy.
Lord Inkwizytor Mikel von Hassehoff usiadł i zaciągnął się cygarem. Przyboczni Space Marine z Death Watch patrzyli na ekran, gdzie rozstrzygała się bitwa.
-Zostawić to plugastwo, niech Ordo Hereticus ich ściga, nie będę tracił ludzi ani zasobów na chłam.
-Ale Lordzie ! Oni mają …. to czego szukam od wielu lat! Nie mogą uciec.... przecież oni nawet nie wiedzą -Inkwizytorka popatrzyła na swojego przełożonego, ten jednak machnął ręką.
-Panno Romanov, to NIE MÓJ PROBLEM, pani transfer do Ordo Xenons był wystarczająco kłopotliwy. Odmaszerować.
Inkwizytorka zacisnęła pięści. Marines poprawili Boltery.
-Tak, Lordzie.
Po zamknięciu drzwi, Alexandra otworzyła kanał Vox.
-Martinez, zbierz wszystkich z Vigil, wyruszamy.
-....Aye My Lady.
******
Status:...Autoryzacja Ordo Xenons. Witaj Inkwizytorze.
Zrzut za 5...4...3....2....1.... Imperator Czuwa.

*****
-Co Ona wyprawia!? Przecież … Co za kobieta... - Lord Inkwizytor ciężko sapnął.- Kapitanie wyrąbać Pannie Romanov przejście tak, aby nie rozbiła się o osłonę.
-Lordzie, nie damy rady.... - Straszy Kapitan popatrzył na Inkwizytora.
-Dziwne słowa jak na Anioła Śmierci... Czyżbyś nie wierzył w Wole Świętej Inkwizycji?
-Nie, Lordzie.... Musimy jednak …. Do wszystkich ThunderHawków, osłaniać Drop Pod!
Space Marine patrzył na ekran.... wiedział że jego życie zależy teraz od Braci Pilotów.... jedynie co może zrobić to czekać...

****
Drop Pod wbił się w statek, wstrząs podrzucił Odział Gwardii Inkiwzycyjnej, drzwi otworzyły się z hukiem, seria z Autocannona rozerwała trzech pierwszych weteranów, reszta szybko ukryła się za metalowymi odłamkami.
-O'Mountain, meldować starty!
-Trzy trupy, Sanchez i pierdol się, FIRE IN THE HOLE!
Granat poszybował, Plugawy Anioł Śmierci był w transie zabijania, który skończył się z wybuchem grantatu.
-Sanchez weź Szturmowców, zajmij mostek..
Wszyscy poczuli nagle skok, Osnowa..... .
-Imperatorze Oni nie skaczą na chybił trafił prawda... O Imperatorze tu nie ma osłon! Musi-
Nagle jeden z gwardzistów został przebity przez ostrze, wszyscy skoncentrowali ogień, demon próbował odgryźć głowę martwemu Weteranowi.
-Bring it down! Bring it down!
Demon rozpłynął w Warpie. Martwe ciało padło z chlupotem na podłogę a posoka zaczęła zalewać lodowate metalowe płyty.
Nagle na całym statku było słychać ryk.... i śmiech.... śmiech który przeszywał dusze, śmiech który przerażał. Weterani przystąpili z nogi na nogę. Szturmowcy.... stali jak stali i nie odzywali się.
-My Lady, My odbijemy Mostek i wyłączymy skok, wy ładownie.
******
-Breaching, Breaching!
Materiały wybuchowe eksplodowały, drzwi do mostka wyleciały z hukiem.
Pięciu Szturmowców wbiegło do pokoju. Przed jednym śmignął miecz łańcuchowy, Martinez odskoczył, jednak Chaos Space Marine wyrzucił go impetem na ścianę. Nagle Wojownik chaosu padł. W jego głowie widać było tylko miniaturowe dziurki oraz lekki dym z wylotów. Trzech innych rzuciło się na Szturmowców jednak żaden nie dobiegł. Cortez i Ramirez zaczeli zajmować się konsolą. Nagle głosy ucichły.... A przed nimi pojawiła się planeta....
-Motek zabezpieczony. Brak Artefaktu Alfa. Podkładamy materiały wybuchowe pod mostek. Wykrywam planetę z synaturami Imperialnymi. Sanchez Out.
***
-Potwierdzam. Dołączcie do punktu zbiorczego w ciągu 10 minut - Inkwizytorka wyłączyła Com-link, spojrzała za ścianę. Od ściany odbił się odłamek kuli po pistolecie boltowym.
-McRaven, Ogień zaporowy, CHCĘ zbrojowni całej.
-Aye, My Lady!
-First Rank Fire, Second rank Fire! Move, Move, Move!
Ogień przypiął Kultystów za mur. Inkwizytorka oraz dwóch Weteranów ruszyło w ich stronę, jednak pociski przyciśniętego do ziemi ciężkiego stubbera poszatkowały jednego z żołnierzy, a drugi rzucił się pod kule przeznaczone dla Inkwizytorki. Po chwili Romanov była przy pierwszym heretyku, ten nie zobaczył co go zabiło, drugi próbował uciekać jednak Miecz Mocy przebił go na wylot, trzeci którego zachlapała krew miał szeroko otwarte oczy i patrzył się na wylot Bolt Pistola.
-Die you heretic scum. - Strzał, w korytarzu nastała cisza.
******
-Gdzie jesteśmy?
........
-Lorn V
........
-Odziały Gwardii Imperialnej?
.......
-Nie można im ufać.
........
-Aniołowie Śmierci?
.......
-Wykryto Rozbity Statek Blood Angels Ma'am
........
-Wszyscy do kapsuły desantowej, powinna wytrzymać jeszcze jedno uderzenie. A ten statek zaraz i tak wybuchnie.
.....
-Aye Ma'am, Aye! Detonatory gotowe.

******
Krytyczne uderzenie, Krytyczne uderzenie, Krytyczne uderzenie, Uwaga wykryto pociski typu ziemia-powietrze. Kapsuła się trzęsła, Wszyscy w ciszy patrzyli na wizjer. Imperator chroni. Tak każdy powtarzał w myślach.
Młoda Inkwizytorka Romanov spojrzała na żołnierzy, Przeżyli wiele, przeżyją jeszcze więcej.
Jednak teraz Muszą znaleźć Wieże Komunikacyjną, wezwać Death Watch aby zabezpieczył Artefakt. Popatrzyła na mały dysk który mieścił się w jej ręce. Wiele zależało od danych zebranych przez ludzi Wiele mileniów temu.
Jej rozmyślania przerwało uderzenie Jedno skrzydło otworzyło się i dwóch przerażonych gwardzistów wyleciało z krzykiem. Następnie nastała cisza....

-McRaven... żyjesz? O'Mountain? McOtter?
-Sanchez... inkwizytorka oberwała... musisz ją opatrzyć....
-A co z McOtterem? Wykrwawi się jak mu nie pomogę....
-Odejdzie do Imperatora, co jest w tym złego?
Po pół godziny Szturmowcy wyciągnęli dwóch żywych, jednak ogłuszonych Weteranów. Inkwizytorka miała uszkodzone płuca, jednak jej zbroja ochroniła przed większymi uszkodzeniami. Sanchez wbił pare igieł i było pomału słychać syk, przyspieszona regeneracja tkanki... parę lat odjętych od życia.
-Martinez, jaki stan?
-Sir. Czterech StormTroopersów, Sanchez, Lady Inkwizytor oraz dobrze pokiereszowanego O'Mountaina i McRaven'a
-Pierdol się Martinez! Widziałeś jak wyssało Connora!
Inkwizytorka pomału wstała.... widać było że jest lekko skołowana. Naglę w ich Vox-casterach było słychać:
-Kodowanie *Death Watch* Do wszystkich którzy mogą to słyszeć. Kod Czarny. Powtarzam Kod Czarny. Ładunek Imperatora, powtarzam Ładunek Imperatora. Over.