Witajcie na Lorn V

  • Ładujcie broń i ostrzcie noże, wojna powróciła na tą zapomnianą przez Bogów planetę. Konflikt o planetę Lorn V, oraz jej największy skarb jakim jest wrak Dominatusa, imperialny tytan klasy "Imperator", jedna z najpotężniejszych maszyn zniszczenia w galaktyce, wciąż trwa. Co więcej, kolejne siły zaczęły przybywać do systemu Lorn, próbując ugrać dla swoich bogów, lub dla samych siebie, tyle ile zdołają. Szczęście chciało, że w czasie gdy większość sił skupiła się wokół wraku Dominatusa, mniejsze bandy, często porzucone w różnych punktach planety, miały szansę odbudować swoje siły oraz odkryć inne cenne skarby planety. Bo jak się okazało, a o czym nie wspominają zapiski Imperium, wraz z tytanem imperialnym Lorn V trzyma w swym lodowym uścisku więcej niesamowitych i potężnych artefaktów.

sobota, 12 października 2013

Pierwsza Krew

+ + + Zapiski orkowego wypalacza Flashgrubza, znalezione na planecie Lorn V + + +

Zara po tym jak znaleźlimy Nad-Kapitana Shmarghoola, naszego Szefa

Szukalimy złomu w śniegu troche od bazy gdy nagle znaleźlimy doożą kupe śniegu. Po tym jak sie zaczeła świecić i Greetgoba przecieło w pół wyszedł z niej Kapitan. Cały sie świcący, tylko pancerz rdzawy tak jak trza. Powiedział że jak my za nim nie pójdziemy to nas zabije, i zabił jeszcze dwóch chopaków to my że dobra.

No to jednemu chopakowi mówie żeby powiedział Shmarghoolowi że do bazy idziemy i tam szef nasz. Ale chopak zdechł od ołowiu a Kapitan że własną baze bedziemy mieć. To ja, wtedy, że tam groty mamy koło zapasów i że pomogo.

Ale my tak se idziemy a tu te wariaty kolczaste ze swoimi kultystamy i drą ryja do jakiegoś czegoś, i to niedaleko naszych gratów (i grotów). Szef że tak nie bedzie i harat atakujemy. Dużo ołowiu latało, ale kultysty padały bardziej niż nasze chopaki. Jeden kolczasty, ale tak strasznie był, wpadł między naszych i JAK ZABŁYSKAŁO! Chopaki strzelały jeszcze gorzej niż zwykle ale Szef go szybko ubił, o. To ja później pilnowałem gratów, ale widziałem że jak sie Kapitan rozpędził, jak cały sie palić zaczou to wszystkie pancerne kolczaste kmioty pozamiatał. Nawet Belsgit pare razy dostau kulą i go kurta uratowała! Te kultysty później spiepszały aż sie kurzyło, hehe. Ale Szef mówi "Argh! (czesto tak robi, nie wiem czemu) Walić ich, idziemy po te groty coby mi baze porzondną zbudowały!". I ten squig-rekin za nim, w powietszu lata!

Pomyślałem se "nie wariuj", i uznauem że trza sie go trzymać to może coś bedzie i popalimy wiencej i łupy jakie zdobędziemy, ale musze znaleźć Skumediego. On je wie conieco o duchah i wogóle....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz